Wikikracja przechowuje informacje o tym kto kogo polecił. Dzięki temu, jeśli ktoś zaatakuje twoją grupę poprzez dodanie dużej liczby swoich popleczników, będzie szansa na obronę bo będzie wiadomo od kogo zaczął się atak i kto należy do wrogiej grupy.
Dlatego warto przestrzegać zasady, mówiącej że nowa osoba jest dodawana przez tego kto tą osobę zna i gwarantuje jej uczciwość.
Wyjątek: Takiej informacji brakuje tylko w przypadku ojców założycieli. Niemniej jednak system jak najbardziej pozwala na wyrzucenie z grupy ojca założyciela.
Każdy użytkownik widzi ile punktów on sam posiada. Natomiast system nie wyświetla ile punktów mają pozostałe osoby. Takie rozwiązanie zostało przyjęte aby uniknąć owczego pędu.
System nie pokazuje również kto kogo akceptuje czyli nie da się nikogo zmusić żeby kogoś zaakceptował.
Warto pamiętać o tym, że jeśli zaniedbamy Zaakceptowanie kogoś to mała grupka może tą osobę wyrzucić z grupy.
Podobnie jeśli zaniedbamy Zanegowanie kogoś to większość będzie się męczyła z osobą, która przeszkadza grupie.
Zaakceptowanie osoby daje jej +1 punkt.
Stosunek neutralny to 0 punktów.
Nie Akceptuję to -1 punkt.
Im wyższy próg akceptacji tym trudniej przyjąć nową osobę i tym łatwiej zablokować istniejącą osobę.
Wyższy próg = mniej otwarta społeczność i większe bezpieczeństwo.
Im niższy próg akceptacji tym łatwiej przyjąć nową osobę ale też trudniej zablokować istniejącą osobę.
Niższy próg = bardziej otwarta społeczność i mniejsze bezpieczeństwo.
Informacja o tym kto kogo akceptuje nie jest nigdzie prezentowana.
Każdy widzi tylko swoją własną liczbę punktów w swoim profilu.
Nowe osoby mają na starcie tylko tyle punktów ile faktycznie dostały.
Istniejące osoby dostają Akceptuje od nowo przybyłej osoby automatycznie. To musiało być zrobione bo stare osoby byłyby automatycznie wyrzucane z grupy wraz ze zwiększaniem się jej populacji.
Mechanizm akceptacji powstał ponieważ kilka lat temu stowarzyszenie „Więcej Demokracji” zostało zaatakowane przez partię „Demokracja Bezpośrednia”. Partia dodała wiele osób na raz do naszego stowarzyszenia a ponieważ ludzie z partii byli zawsze ze sobą zgodni to było im łatwo przeważyć szalę zwycięstwa w referendach. Grupa na Facebooku też została zaatakowana i zniszczona przez to, że przeszkadzających osób nie dało się usunąć. Normalni spokojni ludzie nie walczą z trollami, nie zgłaszają ich do admina, nie negocjują – po prostu przestają się odzywać i grupa umiera.
Jeśli decyzja o wyrzuceniu kogoś z grupy miałaby być jawna (tak jest na FB) to użycie banicji stałoby się ekstremalnie trudne. Normalni ludzie uciekają się do takiej kary tylko w ostateczności.
Jeśli jest administrator to wyrzucenie jego znajomych jest niewykonalne.
Jeśli prawo jest interpretowalne to z czasem niektórzy będą pokrzywdzeni a inni uprzywilejowani.
Dlatego ateńczycy głosowali nad banicją anonimowo.
Każdy w grupie powinien sobie zdawać sprawę, że jeśli widzi zbyt emocjonalną dyskusję to powinien próbować ją uspokoić.
Planuję dążyć do tego żeby jak najwięcej przepisów było oprogramowanych bo to likwiduję interpretowalność prawa. To przecież interpretowalność prawa jest w top 5 największych bolączek w Polsce.
Metoda głosowania nad członkostwem jest brutalna ale wierzę, że sprawi, że będziemy dla siebie mili.